niedziela, 3 lutego 2019

Kanada a technika

by G.

   Od początku naszego pobytu w Kanadzie z zainteresowaniem przyglądam się różnym rozwiązaniom technicznym obecnym w życiu codziennym. Przyznam, że wyniki tych obserwacji są czasem nieco zaskakujące. No ale przejdźmy do szczegółów.
   Wydaje się, że Kanadyjczycy, pod względem wygody, są podobni do swoich sąsiadów z USA. Co skutkuje tym, że jak sobie można życie ułatwić to sobie ułatwiają. Stąd jak ktoś ma pralkę to i ma suszarkę bębnową (o czym już pisałem wcześniej w poście o praniu), większość samochodów ma automatyczną skrzynię biegów – to przykłady z życia codziennego. Inne przykłady z ulicy to: śmieciarki – te do małych śmietników (takich jak są w domkach), mają specjalną łapę z boku samochodu – śmieciarka podjeżdża łapa się wysuwa, chwyta śmietnik, podnosi go nad śmieciarkę i opróżnia a potem odstawia na miejsce. Kierowca nie musi opuszczać kabiny. Co ciekawe, kierowca siedzi po prawej stronie skąd ma dobry widok na całą operację i jak jednak musi interweniować, to wysiada od razu koło łapy (co jest szybsze, wygodniejsze i bezpieczniejsze). Z kolei śmieciarki do dużych kontenerów mają łapy z przodu – kierowca manewruje całym samochodem tak aby złapać kontener i potem podnosi go nad kabiną, opróżnia i odstawia na miejsce. Innym przykładem może być pług śnieżny, który widziałem ostatnio – poza głównym pługiem miał dodatkowy mały po prawej stronie, który opuszczał podczas przejeżdżania koło wjazdu na posesję lub na skrzyżowaniu. Efekt? Po odśnieżaniu drogi nie masz zwału śniegu na świeżo odśnieżonym wjeździe – da się? Ano da, tylko trzeba chcieć i pomyśleć. No i zostając przy pługach – to ciekawe jest to, że wszechobecne tutaj pickupy (które swoją drogą są wielkimi samochodami) są wykorzystywane również do odśnieżania. Z przodu montuje się specjalną konstrukcję do której można podczepić pług, z tyłu zdejmuje się klapę i na pace można postawić specjalny zasobnik z piaskiem/solą i rozrzutnikiem zwisającym za samochodem. Pickup ma mocny silnik i w tej roli radzi sobie całkiem dobrze.




   Ale jest też druga strona medalu. Nie jest jednak tak, że ta technika jest tu wszechobecna i rozwiązuje wszystkie problemy. W autobusach nie ma automatów biletowych – musisz mieć naładowaną kartę (w autobusie jej nie naładujesz) albo gotówkę którą wrzucasz do przeźroczystego kontenerka, a kierowca daje ci bilet. Jak chcesz wysiąść to pociągasz żółtą linkę biegnącą wzdłuż całego autobusu… Oba rozwiązania ciężko zaliczyć do szczytowych osiągnięć techniki. Kasy automatyczne zdarzają się w niektórych większych sklepach, ale raczej nie są jakieś super powszechne. To samo zresztą dotyczy automatów (takich z napojami itd.) - widziałem kilka, ale nie ma tego dużo – wydaje mi się, że w Warszawie widziałem ich więcej i bardziej różnorodnych. Kolejną sprawą są banki. Są oczywiście karty kredytowe i debetowe, ale właściwie podobno nie ma czegoś takiego jak zwykły przelew – nikt tego tu nie używa, podobno można przelewać kasę na e-maila… No i są czeki – cały czas działają i są tu w obiegu. A skoro jesteśmy już przy pieniądzach to kwestia płacenia kartą też jest interesująca. Ja jestem przyzwyczajony do tego, że terminal jest właściwie bezobsługowy – tzn kasjer/ka nabija kwotę, ja przykładam kartę, ewentualnie wbijam pin i tyle. Tu nie jest tak prosto. Załóżmy, że jesteśmy w kawiarni, kupujemy kawę i ciastko, pani nabija kwotę na terminal. Najpierw trzeba wybrać czy chce się dać napiwek (na terminalu) potem czy napiwek ma być procentowy, czy kwotowy – w obu przypadkach trzeba wybrać lub podać kwotę, potem zatwierdzić ostateczną kwotę. Jeśli wsadzimy kartę debetową to jest jeszcze pytanie czy chcemy zapłacić z konta ROR czy z oszczędnościowego, jeszcze pin i już zapłaciliśmy. Aby zapłacić za kawę z ciastkiem trzeba klikać na terminalu dobre 5 min.
   Osobną kwestią są kanadyjskie strony internetowe. Obecnie mam konto w Skotiabank – jeden z największych banków kanadyjskich – ma oczywiście bankowość online, ale strona wygląda na mocno przedpotopową a i wygoda użytkowania pozostawia co nieco do życzenia. Mam tylko nadzieję, że kwestie bezpieczeństwa są na wysokim poziomie. Niestety nie jest to odosobniony przypadek – większość kanadyjskich stron internetowych jest – z naszego punktu widzenia – nieco przestarzałych. Jest to oczywiście kwestia wyglądu, ale również tego, że nie działają one poprawnie na Androidzie, nie wspomnę już o kwestii wygody. Aby daleko nie szukać, takie giganty jak Amazon czy eBay mają strasznie słabe filtry (a w porównaniu do filtrów na Allegro, to można powiedzieć, że właściwie ich nie mają), a dodatkowo przyznam, że dla mnie te strony nie są ani wygodne ani ładne. No i jak już jesteśmy przy handlu on-line to wydawać by się mogło, że Kanada powinna być rajem sklepów internetowych i kurierów – w końcu kraj duży, odległości duże, a i ludzi też trochę jest. I tu dopadło nas zdziwienie, okazuje się bowiem, że handel on-line nie jest tu aż tak bardzo popularny, a z kurierami są problemy (na cztery przesyłki, trzy razy musieliśmy jechać odebrać przesyłkę z siedziby kuriera, mimo że cały czas ktoś był w domu). Ale może właśnie dlatego handel elektroniczny kuleje. Co ciekawe w Kanadzie pojawił się jakiś czas temu Inpost z paczkomatami ale… Już się wycofał. Jest to ciekawe, bo na kurierów ludzie strasznie narzekają, a paczkomaty nawet chwalili.
   A i jeszcze ciekawostka. Z tego co wiem to jest tu jakaś wersja rowerów miejskich (teraz oczywiście schowanych) ale nie ma elektrycznych hulajnóg (od których w Warszawie na jesieni się zaroiło) i w sumie ciężko z samochodami na minuty. Są co prawda dwie czy trzy firmy, ale działa to na innej zasadzie… i w sumie to dla mnie bez sensu. Po pierwsze trzeba zapłacić za członkostwo, niby niedużo ale zawsze. Po drugie samochód trzeba zarezerwować wcześniej, bo ze spontanicznym pożyczeniem może się udać, a może nie. Po trzecie samochód trzeba odstawić na wyznaczony parking, z którego się go zabrało. I to już zupełnie psuje koncepcję. Jedyna firma która działała na takich zasadach jak u nas (w sensie, że bierzesz samochód i zostawiasz gdzie chcesz) wycofała się z rynku, bo nie udało im się dogadać z miastem co do opłat za parkowanie...
   Podsumowując jest w Kanadzie sporo fajnych rozwiązań technicznych, które naprawdę ułatwiają życie, ale jak to jest zawsze nie ma ich wszędzie (może to kwestia zaszłości albo przyzwyczajeń). Jest też z drugiej strony spore pole do rozwoju, no i internet pozostawia naprawdę sporo do życzenia.

2 komentarze:

  1. Witam w Toronto! :)
    Jeśli chodzi o kurierów, to myśle że problem wynika z tego ze mają tak mało czasu na dostarczenie przesyłek, że doslownie wbiegaja na schody, dzwonią albo pukają, i jak natychmiast nikt nie otworzy to odjezdżają.
    jeśli chodzi o pozostawianie pożyczonych samochodów w dowolnym miejscu to problemem był brak miejsca... w niektórych okolicach lokalni mieszkańcy nie mogli znależć miesca na parkowanie, bo wszystko było zajęte przez wypożyczone samochody pozostawione przez użytkowników. Brak miejsca na parkowanie i ceny za parking to wielki problem tutuaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że masz rację w obu przypadkach co zupełnie nie zmienia faktu, że z punktu widzenia użytkownika znacznie zmniejsza to użyteczność usługi.
      W końcu, w przypadku kuriera, płaci się za dostarczenie przesyłki do domu... A polityka firmy kurierskiej nie powinna mnie interesować i dotyczyć, a jest najwyraźniej inaczej...
      Co do samochodów na minuty, to całkowicie rozumiem problem mieszkańców, ale z drugiej strony, dla mnie jako użytkownika, konieczność odstawienia samochodu w miejsce z którego się go wzięło znacznie zmniejsza jego użyteczność - w tym momencie często bardziej opłaca się skorzystać z komunikacji miejskiej, ale może i o to chodzi :)

      Usuń