niedziela, 3 marca 2019

Mieszkanie w Kanadzie

by G.

    Niedawno przeprowadziliśmy się w nowe miejsce. Tu powinniśmy zabawić nieco dłużej - wreszcie mamy podpisaną umowę na wynajem długoterminowy. O szukaniu mieszkania będzie w innym poście - Beata obiecała opisać ten proces, a teraz chciałbym napisać trochę o samych mieszkaniach.


    Zacząć trzeba od tego, że budownictwo jest tutaj nieco inne niż u nas. Właściwie wszystkie domy jednorodzinne mają konstrukcję drewnianą - drewniana kratownica obita płytą OSB, albo czymś podobnym. Na to idzie ocieplenie i wykończenie zewnętrzne - w wielu wypadkach jest to cegła klinkierowa bądź coś, co na cegłę wygląda, siding lub kamień - cegła chyba jest najpopularniejsza. Tak, że z zewnątrz dom wygląda na murowany, ale taki nie jest. Co ciekawe nawet większe budynki są często budowane w podobny sposób - niedaleko od naszego poprzedniego lokum był budowany większy budynek i wyglądało to tak, że wysoki parter (miejsce na lokale handlowo-usługowe) było wylane z żelbetu, a powyżej były dodane 3-4 piętra już całkowicie w drewnie. Oczywiście potem po wierzchu było to obłożone cegiełką.


    A co ze środkiem? Też jest nieco inaczej, ale po kolei. Okna, są takie jakie znamy z amerykańskich filmów. Nie ma okien otwieranych tak jak u nas (w sensie uchylnie), wszystkie okna są przesuwne i w większości przypadków jest wydzielona część ok 0,5 wysokości którą można otworzyć (tu raczej przesunąć na boki, niż do góry) a reszta jest zamknięta na stałe. Dodatkowo są dwie pojedyncze szyby które przesuwa się niezależnie. Wyjście na balkon działa w ten sam sposób - tzn. jest odsuwane, na szczęście tu jest tylko jedna część z podwójną szybą :) Dodatkowo w wielu oknach i w drzwiach na balkon często jest montowana siatka przeciw owadom. Jak dla mnie takie rozwiązanie ma jedną zaletę i dwie ogromne wady. Zaleta - nie ma skrzydła okiennego które zajmuje pół pokoju jak się je otwiera. Minusy: to rozwiązanie jest totalnie nieszczelne. Nie ma opcji aby takie rozwiązanie dobrze uszczelnić, więc w zimie nie ma co mówić o energooszczędności. Drugą wadą jest to, że jeśli nie mamy balkonu koło okna, to nie ma szans na umycie tego okna z zewnątrz. Przez otwieraną część nie ma jak sięgnąć aby umyć część nieotwieralną. Jeszcze jedną wadą jest to, że przesuwane drzwi balkonowe nie są w żaden sposób trzymane na środku - efekt: podczas silnych wiatrów potrafią się lekko wygiąć i powietrze z zewnątrz, radośnie gwiżdżąc wpada do środka.


    Ogrzewanie w blokach jest podobne jak u nas - tzn. jest kaloryfer w którym płynie gorąca woda i przez jakiś radiator ogrzewa powietrze wewnątrz mieszkania. Różnica jest taka, że kaloryfery wyglądają tu zupełnie inaczej niż u nas - zwykle są umieszczone tuż przy podłodze, idą wzdłuż całej ściany zewnętrznej i nie są wyższe niż 20-30 cm. Zwykle mają też jakąś osłonę z dziurkami tak aby powietrze mogło swobodnie przepływać, ale aby nie dało się dotknąć samego radiatora. System zdaje się działać dobrze, bo mimo okien o niskiej szczelności w mieszkaniu jest dość ciepło. W domkach za to popularne jest nieco inne rozwiązanie: do pokojów jest wdmuchiwane ciepłe powietrze. Rozwiązanie to wydaje się dość interesujące - nie ma kaloryferów (duży plus wizualny i przy urządzaniu wnętrza), nie trzeba otwierać okien (świeże powietrze jest wdmuchiwane do pomieszczenia od razu ogrzane), wydaje się, że łatwo przestawić system aby działał też w drugą stronę - tzn. aby w lecie wdmuchiwał do pokoju chłodne powietrze. Nie wiem natomiast jak jest z ekonomią takiego rozwiązania.


    Wyposażenie mieszkań na wynajem wygląda następująco: urządzona jest kuchnia i łazienka. Dodatkowo są porobione szafy ścienne i tyle. W kuchni jest standardowo kuchenka elektryczna, lodówka i szafki, przy wyższym standardzie bywa również mikrofala i zmywarka. Łazienka posiada wannę, kibelek, umywalkę a nad nią lustro z szafką. Szafy ścienne przypominają bardziej składziki - małe pomieszczenie z drzwiami (dla odmiany otwieranymi normalnie) i w środku półki lub jedna półka i pod nią drążek do wieszania ubrań. Reszta mieszkania jest pusta - trzeba mieć własne meble.
    Łazienka jest zwykle mikroskopijna - poza tym co opisałem, właściwie nic więcej się tam nie zmieści. Pranie robi się w piwnicy w pralni, gdzie stoją pralki i suszarki na monety lub na kartę (proces był opisany we wcześniejszym poście o praniu).


    Podsumowując mieszkanie w Kanadzie dostarcza nieco innych wrażeń niż mieszkanie w Polsce. Jest parę rzeczy do których należy się przyzwyczaić, ale nie powiedziałbym aby było tu gorzej, czy lepiej jest po prostu inaczej.

Ciekawostki:
  • Czasami przy prysznicu trafia się nieco dziwne rozwiązanie do regulacji wody. Nie ma opcji regulacji ciśnienia - jest tylko jedna wajcha którą włączamy wodę - najpierw leci zimna i jak przekręcamy ją dalej to zmieniamy temperaturę na coraz cieplejszą. 
  • Przy wannie zazwyczaj nie ma prysznica ze słuchawką, tylko jest natrysk z góry.
  • Drzwi wejściowe do mieszkań w budynkach na wynajem zwykle są dość mocno sfatygowane i wydają się raczej symboliczne (wyglądają jak by je można było wywalić z kopa). Zamki też nie są jakieś super - zwykle bazowo jest jeden zamek typu Yale i w dodatku nie przekręca się go o 360 stopni, tylko o 90 stopni i cofa.
  • W większości przypadków w czynsz wliczone jest ogrzewanie i woda. Zgodnie z licznikami rozliczany jest tylko prąd.
  • Z przyczyn podobno historycznych prąd w ofertach i umowach określany jest jako "hydro".
  • Klatki schodowe są umieszczane na końcu korytarza - jeśli budynek jest podłużny, to przez środek biegnie korytarz, a mieszkania są po obu stronach korytarza i są dwie klatki schodowe na obu końcach bloku. Główne wejście za to jest na środku budynku i tam też są windy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz