W Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do posiadania własnej pralki. W każdym mieszkaniu, czy domu jest pralka. Zwykle w łazience, a jak nie ma miejsca, to w kuchni lub
w przedpokoju. W Kanadzie jest inaczej, w blokach w mieszkaniach raczej pralek nie ma,
za to jest pralnia gdzie stoją pralki i suszarki i za opłatą można sobie zrobić pranie. Jak
jest w domkach, chyba różnie. W części na pewno jest pralka i suszarka, a w części
pewnie nie. Jak się idzie ulicami miasta to co jakiś czas są miejsca gdzie można zrobić
pranie (znane nam z amerykańskich filmów) i zwykle nie są one puste.
Dlaczego tak? Ciężko powiedzieć, ale można posnuć trochę przypuszczeń. Pierwsza
kwestia jest taka, że tu raczej nikt nie ma tylko pralki. Pranie od razu po praniu suszy się w
suszarce bębnowej. Co oznacza, że trzeba mieć dwie maszyny, do tego, jak to w
Ameryce, maszyny są nieco większe niż nasze… A łazienki, przynajmniej te w blokach, nie
są duże. Drugą kwestią jest cena – jak patrzyliśmy na reklamy to ceny za komplet: pralka
+ suszarka zaczynają się od ok 1000CAD, co nie jest wcale małą sumą.
No to jak wygląda pranie? Ano jak już nazbieramy brudnych rzeczy to pakujemy je w
koszyk, torbę albo wózek i zjeżdżamy windą do piwnicy. Tam wchodzimy do pralni – w
naszym bloku jest 6 pralek i 6 suszarek + chyba 2 zlewy do prania ręcznego. Do tej pory
(byliśmy na razie 2 razy) nigdy nie było tak aby nie było wolnych miejsc. Wybieramy
pralkę, wsadzamy pranie, wlewamy detergent lub wsadzamy kapsułkę i trzeba wybrać
program. No i tu jest trochę inaczej, bo mamy następujące opcje:
1. rzeczy: słabo zabrudzone, średnio zabrudzone i mocno zabrudzone
2. temperatura: niska, średnia, wysoka
3. rzeczy: delikatne, normalne, „perm. press” (z ostatnią opcją nie wiem do końca o co
chodzi)
Wybieramy te trzy opcje, wyświetla nam się cena, wsadzamy specjalną kartę i wciskamy
guzik start. Jak nie mamy dostatecznie dużo funduszy na karcie, to kartę można
doładować przelewając środki z kary kredytowej lub debetowej na specjalnym terminalu
który również jest w pralni.
My nastawiliśmy od razu dwa prania – jedno czarne i drugie kolorowe. Programy
zwykle trwają do 60 min. Zostawiamy pranie i wracamy do domu. Za godzinę wracamy na
dół, wyciągamy rzeczy z pralki i wstawiamy do suszarki. Tu do wyboru jest tylko
temperatura suszenia: wysoka, średnia, niska oraz bez grzania (znowu nie wiem jak ma
działać ostatnia opcja, ale może to jest do super delikatnych rzeczy?). Ponownie używamy
tej samej karty i mamy kolejną godzinę czasu. Po skończonym suszeniu wyciągamy
rzeczy z suszarki pakujemy w koszyk, worek, czy wózek i wracamy z nimi do domu.
Rzeczy są suche i ciepłe oraz mocno naelektryzowane, ale można je od razu poskładać i
schować do szafy.
Jak to wychodzi kosztowo? No cóż, jak wspominałem wcześniej, pralki są duże, my
zbieraliśmy pranie 2 tygodnie i te dwie pralki nie były jakoś mocno załadowane. W
zależności od wybranych opcji pranie kosztuje 2.25 CAD do ok 3 CAD za pralkę + 2 CAD
za suszenie. Czyli pranie rzeczy z dwóch tygodni z dwóch osób kosztuje poniżej 10 CAD.
Mało, czy dużo rzecz względna. Jak założymy, że pralkę i suszarkę kupujemy w taniej
opcji (ok 1000 CAD) to jest 100 prań. Oczywiście w teorii, bo jeszcze trzeba doliczyć koszt
prądu i wody. 100 prań to jest ok 50 miesięcy czyli ponad 4 lata. Dodatkowo nie trzeba się
martwić o naprawy… Z drugiej strony, nie wiadomo kto i co prał wcześniej… Cóż każdy
system ma swoje wady i zalety. Ale przyznam, że nie bardzo sobie wyobrażam wędrówkę
z wielkim worem prania 15 min do najbliższego punktu z pralkami i potem siedzenia tam
2h w oczekiwaniu aż pranie się zrobi i wysuszy…
Świetnie napisany artykuł.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń